| | | WIADOMOŚCI MARCA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
| IGRZYSKA OLIMPIJSKIE PEKIN 2008
14 SIERPNIA 2008 - SZABLA KOBIET DRUŻYNOWO
Polskie szablistki rozbite. Ukrainki w blasku złota!
Pewnie tak, jak Bogna Jóźwiak chciałaby oddać swój brązowy medal mistrzostw świata za wygraną w 1/8 finału olimpijskiego, tak dziś szablistki zamieniłyby niedawno zdobyte w Kijowie złoto mistrzostw Europy na wygraną w ćwierćfinale igrzysk z Chinkami. Tyle, że takie rzeczy nie są
w sporcie możliwe. Za każdym razem trzeba od nowa podjąć walkę i za każdym razem trzeba się starać ją wygrać. Nie ważne są wtedy poprzednie zasługi i osiągnięcia. Liczy się to, co tu i teraz.
Czego zatem zabrakło Polkom w meczu z Chinkami? Komentujący go
w telewizyjnym studio trener Piotr Stroka stwierdził, że naszym szablistkom zabrakło fantazji w natarciu. Jeśli miał na myśli to, że były wolniejsze, że nie czuły tempa i dystansu, że były schematyczne w działaniach, że nie pokazały zawziętości i woli walki, to nie wypada się z nim nie zgodzić. Dlaczego tak się działo? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ale z pewnością trzeba na nie odpowiedzieć…
Tym bardziej, że w kolejnych meczach Polki nadal pozostały apatyczne
i jakby pogodzone z tym, że w Pekinie to nie im przyszło odegrać główną rolę. Mecz ze słabiutką Kanadą wygrały cudem, bo kończąca go Aleksandra Socha roztrwoniła kilkupunktową przewagę, szczęśliwie zadając 45 trafienie. W meczu z Rosją był moment, kiedy wydawało się, że naszej drużynie powróciła wreszcie wiara w zwycięstwo – Irena Więckowska we wspaniałym zrywie rozgromiła Zofię Wieliką 7:1, odbierając Rosjankom prowadzenie, ale za chwilę emocje znów opadły, a rywalki wróciły do bezpiecznej przewagi, którą systematycznie powiększając, zachowały
już do końca.
W telewizyjnym wywiadzie po ostatnim meczu widzieliśmy źle skrywane łzy Aleksandry Sochy, która najwyraźniej nie potrafiła zrozumieć co w Pekinie stało się z jej wspaniałą dyspozycją z Kijowa. Bogna Jóźwiak usiłowała zracjonalizować olimpiski występ stwierdzeniem, że drużyna zajęła w turnieju miejsce zgodne z rankingiem. Że jest zadowolona z występu, powiedziała tylko Irena Więckowska (ona jedna miała chyba do tego prawo), a o niemocy rezerwowej coś napomknęła Małgorzata Kozaczuk. Nie po raz pierwszy przekonaliśmy się, że sport to wieczna huśtawka nastrojów...
Polki walczyły w składzie, jak wyżej, a drużyną kierował trener Arkadiusz Roszak.
Tymczasem na sąsiednich planszach wielkie chwile przeżywały Ukrainki.
Te same, które na niedawnych mistrzostwach Europy w Kijowie płakały
po finale przegranym z Polską. W ćwierćfinale pokonały Rosjanki, w półfinale nie dały szans trzem medalistkom olimpijskim czyli drużynie USA i stanęły
do walki o złoto!
Stanęły i zwyciężyły! I to w jakże dramatycznym meczu. Po dwóch walkach Chinki objęły bowiem prowadzenie 10:2. Po pięciu prowadziły 25:15. Dwie ostatnie to jednak popis Ukrainek. Najpierw Olena Chomrowa pokonała Yingying Bao 9:5 i do ostatniej walki najlepsza w drużynie Olga Charlan wychodziła przy stanie 36:40. Musiała wygrać z Xue Tan 9:4. I wygrała! Piękna historia.
Ćwierćfinały:
USA - RPA 45:8
Ukraina - Rosja 45:38
Chiny - Polska 45:25
Francja - Kanada 45:22
Półfinały:
Ukraina - USA 45:39
Chiny - Francja 45:38
O trzecie miejsce:
USA - Francja 45:38
Finał:
Ukraina - Chiny 45:44
Kolejność:
1 Ukraina
2 Chiny
3 USA
4 Francja
5 Rosja
6 Polska
7 Kanada
8 RPA
Mecze Polek:
O miejsca 5-8
Polska - Kanada 45:44
O miejsce 5
Polska - Rosja 36:45
|
|
|
|