| | | WIADOMOŚCI GRUDNIA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
|
PROGRAM - REPREZENTACJA - MEDALE POLAKÓW
Katania, 15 października 2011
SZPADA KOBIET DRUŻYNOWO
O tym, że Polki nie stanęły na podium byc może zadecydowała ostatnia runda ćwierćfinałowego meczu z Rumunkami. Zamiast o medale nasze wszpadzistki walczyły o miejsca 5-8. Skończyło się na szóstym. Rok wyżej niż przed rokiem w Paryżu. Złoto wywalczyły Rumunki, rewanżując się Chinkom za turniej indywidualny.
Zapachniało medalami dla Polski w słonecznej Katanii. Ostatniego dnia mistrzostw o honor polskiej szermierki walczyli floreciści i szpadzistki. Gang fechmistrza Kosmana przyzwyczaił nas do walki o najwyższe laury, ale po ostatnich mistrzostwach Europy w Sheffield pozostał spory niedosyt. Już w pierwszym meczu nasze szpadzistki trafiły na wymagającego rywala. Izraelki to nisko notowana, ale młoda i niebezpieczna drużyna. Zwycięstwo 44:41 mówi samo za siebie – łatwo nie było. Kolejne rywalki, Rosjanki, również bardzo wysoko postawiły poprzeczkę. Na tyle wysoko, że przez długi czas wydawało się, że Polki nie będą w stanie jej przeskoczyć. Od czego jednak mamy Magdalenę Piekarską. Jej Wysokość wywalczyła w swoich pojedynkach bilans +9, przy czym ostatnią walkę wygrała 11:4. Oczywiście po dogrywce.
Ćwierćfinałowe spotkanie z Rumunkami też trzymało w napięciu. Do ostatniego starcia Ewa Nelip i Ana Branza wyszły przy stanie 26:26. Doświadczona rywalka szybko odskoczyła Polce i później kontrolowała już przebieg walki. 33:37 i koniec marzeń o medalu. Zwycięstwo z Koreą dało polskiej drużynie peawo do walki o piąte miejsce, ale w decydującym meczu przyszła kolejna porażka, tym razem z Estonkami. Tym samym szpadzistki poprawiły się o jedno miejsce w stosunku do zeszłorocznego czempionatu. Tytuł obroniły Rumunki, które po dogrywce zwyciężyły drużynę z Chin. Brąz natomiast wywalczyły Włoszki.
Marek Malanowski
Ćwierćfinały:
Rumunia - Polska 37:33
Niemcy - Korea Południowa 27:23
Włochy - Estonia 45:19
Chiny - Francja 45:43
Półfinały:
Rumunia - Niemcy 24:23
Chiny - Włochy 42:38
O 3 miejsce
Włochy - Niemcy 45:33
Finał:
Rumunia - Chiny 27:26
Kolejność:
1 Rumunia
2 Chiny
3 Włochy
4 Niemcy
5 Estonia
6 Polska
7 Korea Południowa
8 Francja
Startowało 31 drużyn.
Mecze Polek:
1/8
Polska - Niemcy 45:27
O miesca 5-8
Polska - Korea Południowa 35:30
O miejsce 5
Polska - Estonia 31:45
--------------------------------------------------------------------------------------------------
FLORET MĘŻCZYZN DRUŻYNOWO
Polscy floreciści pokazali, że mogą walczyć z najlepszymi, choć nie udało im się zdobyć medalu. Na drodze stanęli najpierw Chińczycy, a potem Niemcy. Radosław Glonek zdaje się odzyskiwać dawną formę. Czy aby jednak nie za późno? Mistrzostwo świata w doliczonej minucie obronili Chinczycy.
Lepiej niż nasze panie zaprezentowali się floreciści. Przed rokiem uplasowali się na 11 lokacie, dzisiaj było dużo, dużo lepiej. Rozpoczęło się od obowiązkowego zwycięstwa z Argentyną, ale już w następnej rundzie na drodze stanęła silna drużyna Stanów Zjednoczonych. Pierwsze dwie walki nie poszły po myśli fechmistrza Stanisława Szymańskiego, ale sygnał do ataku dał Marcin Zawada. Pokonał medalistę turnieju indywidualnego, Race’a Imbodena, aż 9:1! Od tego momentu Polacy nie oddali już prowadzenia do końca meczu. W ćwierćfinale przyszło im się zmierzyć z Japończykami. Tym razem od początku uwidoczniła się przewaga polskiego teamu. Sukcesywnie się zwiększała i osiągnęła na koniec meczu 10 trafień. Tym sposobem Polska stanęła przed ostatnią szansę na zdobycie medalu na tych mistrzostwach. Niestety szybko okazało się, że będzie to najwyżej medal brązowy, bo marzenia o finale zniweczyli w półfinale Chińczycy. Jeszcze po walce Leszka Rajskiego, który wygrał z Jun Zhu 11:3, wydawało się, że może jednak uda się awansować do finału, ale lider światowego rankingu Sheng Lei szybko pokazał, że razem z kolegami ma zamiar obronić tytuł z Paryża. Zwyciężył Pawła Kawieckiego 7:1 i zakończył mecz.
W spotkaniu o brązowy medal wyróżniło się dwóch zawodników: Radosław Glonek, który pokazał formę, do jakiej u tego zawodnika przywykliśmy i Sebastian Bachmann. Wydawało się, że będzie on najsłabszym ogniwem sąsiadów zza Odry, a tymczasem wygrał wszystkie swoje walki, przeważając szalę zwycięstwa na korzyść Niemców. Na tego, wydawać by się mogło, mało dynamicznie walczącego florecistę, recepty nie mógł znaleźć żaden z naszych zawodników. Nawet wspomniany wyżej Glonek, który pokonał mistrza olimpijskiego – Benjamina Kleibrinka i czterokrotnego mistrza świata – Petera Joppicha, nie poradził sobie z Bachmannem. Ostatecznie drużyna niemiecka wygrała 45:33. Mimo porażki na koniec, polscy floreciści zrobili dzisiaj bardzo dobre wrażenie i uczynili duży postęp w stosunku do roku ubiegłego. Zabrakło „tylko” wykończenia.
Finał turnieju stał na najwyższym poziomie i obfitował w niesamowite wręcz zwroty akcji. Do siódmej walki prowadzili Francuzi, ale w drużynie chińskiej klasą sam dla siebie był Sheng Lei. Wygrał obydwa swoje pojedynki i nie pozwolił by rywale odskoczyli na zbyt dużą odległość, tak by w ostatnim starciu mieć względny komfort, i nadrobić małą stratę. Jednak wcześniej stało się coś zupełnie niespodziewanego. Victor Sintes został po prostu "rozjechany" przez rezerwowego reprezentacji Chin – Jianfei Ma. Wynik 12:4 i tak nie oddaje dominacji, jaką na planszy uzyskał Chińczyk. Dziewiąta odsłona meczu finałowego. Na przeciwko siebie stanęli Sheng Lei i Erwann Le Pechoux. Pierwsze trzy trafienia zadał lider listy floretowej listy FIE i wydawało się, że losy finału są rozstrzygnięte. Co prawda Francuz odpowiedział szybko taką samą liczbą trafień, ale już dwie sekundy później ponownie zapunktował Lei. Le Pechoux nie składał jednak broni, a pewność z jaką zdobywał kolejne trafienia musiała imponować wszystkim zebranym w hali. Ostatnie zadał na 6 sekund przed końcem i zdążył potem wykonać jeszcze jedno natarcie, ale zapalił tylko białą lampę. To co się stało w dogrywce trzeba nazwać czystym mistrzostwem. Sheng Lei nie pokazał w ostatnim pojedynku nic wielkiego. Jego przeciwnik, odwrotnie, walczył na fali i wyglądał tak, jakby takie mecze wygrywał dla swojej drużyny codziennie. Dogrywka trwała dziesięć sekund. Panowie pochodzili trochę po planszy i w pewnym momencie Francuz zdecydował się nacisnąć lekko na rywala, ale ten szybko odszedł dwa kroki w tył i wyprowadził natarcie sunięciem. Nie był to atak szybki, zabrakło w nim piorunującego przyśpieszenia pod koniec, ale wyprowadzony został z idealnie dobranej odległości, w idealnym momencie i Chińczyk trafił "na jedną lampę". Tak jakby to była rzecz najłatwiejsza na świecie. I z taką to "łatwością", Lei zapewnił swojej drużynie drugi z rzędu złoty medal mistrzostw świata. A dla dzielnego Le Pechoux trudno było znaleźć słowa pocieszenia.
Marek Malanowski
Ćwierćfinały:
Niemcy - Włochy 45:35
Francja - Rosja 45:40
Polska - Japonia 45:35
Chiny - Korea Południowa 45:40
Półfinały:
Francja - Niemcy 45:36
Chiny - Polska 45:34
O 3 miejsce
Niemcy - Polska 45:33
Finał:
Francja - Chiny 45:44
Kolejność:
1 Chiny
2 Francja
3 Niemcy
4 Polska
5 Japonia
6 Rosja
7 Włochy
8 Korea Południowa
Startowało 27 drużyn.
Walki Polaków:
1/16
Polska - Argentyna 45:31
1/8
Polska - USA 45:40
|
|
|
|