| | | WIADOMOŚCI KWIETNIA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
| Mistrzostwa
Europy
w
szermierce
ZAGRZEB, 20 czerwca 2013
FLORET MĘŻCZYZN DRUŻYNOWO
Dawno już, pokonany przez prozę życia i szarą codzienność, nie pisałem relacji z turnieju szermierczego. Dzisiaj jednak codzienność stała się srebrna, a szczególnie bliski mojemu sercu polski floret męski powrócił na salony. Poniższy tekst zawiera rzecz jasna moje subiektywne odczucia, a to że nie jest tylko peanem pochwalnym na cześć polskiej drużyny, nie umniejsza mojej radości z odniesionego sukcesu. Mam nadzieję, że moje (nie tak znowu liczne) uwagi zostaną odebrane jako konstruktywne, a nie jako czepianie się. Ale może do rzeczy :)
Na początek trzeba podkreślić jedno – nasi floreciści osiągnęli dzisiaj znakomity wynik. Medalu z mistrzowskiej imprezy nie przywieźli już od bardzo dawna, a tu proszę: bach! I jest finał. Osiągnięty we wspaniałym stylu i wielkim nakładem sił. Od początku do końca turnieju mecze były wymagające, a rywale bardzo groźni. Nieobliczalni Białorusini to nie są chłopcy do bicia i trzeba przyznać, że był to mocny rozruch przed prawdziwym hitem, a mianowicie ćwierćfinałem z Włochami. Zwycięstwo z mistrzami olimpijskimi 45:40 samo w sobie jest wielkim sukcesem, a sposób w jaki zostało osiągnięte imponujący. Ostateczne rozstrzygnięcie przyniosła ostatnia walka meczu. Michał Majewski pokonał Andreę Baldiniego 7:2 i przypieczętował awans biało-czerwonych do półfinału.
Tam czekali Brytyjczycy, którzy za sprawą starego wyjadacza Richarda Kruse’a i rewelacji ostatniego sezonu – Jamesa Davisa, nie pozostawiają wątpliwości, że żaden przeciwnik im nie straszny. Mecz był jeszcze bardziej dramatyczny od poprzedniego, a emocje wielkie do ostatniej sekundy. Ostatecznie Polacy zwyciężyli 45:43 i medal stał się pewny.
Finał był rewanżem za mecz o trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Katanii w 2011 roku. Wtedy Polacy przegrali z Niemcami 33:45 po średnio zaciętym meczu, w którym nasi sąsiedzi prowadzili praktycznie od startu do mety. Dzisiejsze spotkanie wyglądało zupełnie inaczej, ale...Skończyło się bardzo podobnym rezultatem. Drużyna prowadzona przez trenera Piotra Majewskiego przegrała 34:45 i osiągając wielki sukces, pozostawiła po finale mieszane uczucia. Proszę mnie źle nie zrozumieć, gdyż podkreślam po raz kolejny – wynik jest wspaniały. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem stać było Polaków na złoto. I znowu zastrzegam – nie czułem po meczu rozgoryczenia, czy złości (chociaż przy niektórych akcjach każdemu floreciście mogła gula nabrzmieć w gardle ;) ). Przez dłuższą chwilę było po prostu smutno, jak to po przegranej. Żal straconej szansy. Ale może po kolei...
Zaczęło się przecież bardzo dobrze chociaż mogło jeszcze lepiej. Radosław Glonek wygrał walkę z Sebastianem Bachmannem 5:4, choć przy prowadzeniu 4:1 wydawało się, że Niemiec został całkowicie zdominowany przez naszego reprezentanta. Scenariusz tej walki nie powtórzył się w kolejnej – Leszek Rajski rozbił świeżo upieczonego mistrza Europy, Petera Joppicha, 5:1. Wrocławianin walczył bardzo mądrze, cierpliwie, a nade wszystko mocno pracował na nogach. Nie oddawał i nie zdobywał trafień „za darmo”. Z uderzenia nie wybiła Polaków przegrana, trzecia walka. Paweł Kawiecki co prawda uległ Mariusowi Braunowi 5:6, ale zadał w końcu ostatnie trafienie ładnym przeciwnatarciem, wykorzystując pośpiech przeciwnika. Pałeczkę przejął następnie Rajski i co prawda przegrał z Bachmannem 3:5, ale ponownie zaprezentował to, co było widać w pierwszym jego pojedynku. Praca, praca, praca. Zaganiał przeciwnika na koniec planszy, by następnie wycofać się na swoją połowę placu boju. Walka skończyła się na czas, co miało dać pole do popisu Radkowi Glonkowi. I trzeba przyznać, że Radek rzeczywiście popisowo rozpoczął batalię z Braunem. Na aparacie widniał wynik 24:18 dla Polaków, a Niemiec praktycznie nie istniał w tej walce. Wtedy wydarzyło się coś, co moim zdaniem uruchomiło tzw. efekt motyla...
Braun trafił w mocno już przepoconą maskę Glonka i zapalił czerwoną lampę. Trafienie musiało zostać zaliczone, a Polak musiał zmienić maskę. Po czym stracił 6 punktów z rzędu. Przestał trafiać, chyba trochę za szybko chciał skończyć walkę. Jedna pomyłka sędziowska też pewnie zrobiła swoje, ale to ostatecznie Niemcy wyszli po tej walce na prowadzenie. Prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Coś się w naszej drużynie zacięło. Zabrakło konsekwencji, może również sił. Po walce Michała Majewskiego z Joppichem jeszcze nie było bardzo źle. Porażka 4:5 i dwa trafienia straty na trzy pojedynki do końca – bywaliśmy już w gorszych tarapatach.
Niestety z tych już nie wybrnęliśmy. Niemcy zaczęli walczyć pewniej i szybciej. Z każdym trafieniem rozpędzali się co raz bardziej i najzwyczajniej w świecie nie było już jak ich zatrzymać. Role się odwróciły, a Niemcy wygrali ostatnią rundę 15:6. Wydaje się, że lepiej rozegrali ją koncepcyjnie. Postanowili szybciej kończyć walki, robić mniej akcji pozornych, a czekać na błędy (nawet techniczne) zmęczonych już chyba Polaków. Ponadto pokazali ładną arytmię walki, co najlepiej zaprezentował Sebastian Bachmann. Trafiał Michała Majewskiego głównie przeciwnatarciami, ale w decydujących chwilach przeprowadził dwa fantastyczne natarcia z końca broni, których nasz zawodnik zdawał się zupełnie nie spodziewać. Trzeba oddać Niemcom, że potrafili świetnie rozegrać końcówkę i zasłużenie zwyciężyli.
I na koniec po raz trzeci (Boh trojcu lubit) powtórzę, żeby nie posądzono mnie o malkontenctwo: Wielkie brawa dla naszej drużyny! Mam nadzieję, że z dniem dzisiejszym zaczęli marsz w górę rankingu światowego. Na miejsce, które (nie oszukujmy się), po prostu się nam należy ;).
Marek Malanowski
Ćwierćfinały:
Polska - Włochy 45:40
Wielka Brytania - Francja 45:37
Niemcy - Węgry 45:37
Rosja - Czechy 45:30
Półfinały:
Polska - Wielka Brytania 45:43
Niemcy - Rosja 45:39
O 3 miejsce:
Wielka Brytania - Rosja 45:33
Finał:
Niemcy - Polska 45:34
Kolejność:
1 Niemcy
2 Polska
3 Wielka Brytania
4 Rosja
5 Francja
6 Czechy
7 Włochy
8 Węgry
Startowało 15 drużyn.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
SZABLA KOBIET
Kiedy Ola Socha wychodziła do ostatniej walki meczu o trzecie miejsce Polska - Włochy przeciw Irenie Vecchci wynik brzmiał 30:40. Dziesięć punktów straty wydawało się nie do odrobienia. Jednak każdy kto zna polską szablistkę, ten wie, że stać ją na rzeczy zupełnie nieprawdopodobne. Jak choćby w meczu finałowym mistrzostw Europy w Kijowie (2008), kiedy pogrążyła prowadzące po 8 walkach Ukrainki. Tylko czy coś takiego zdarzy się tym razem? Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Że zaczęła się skuteczna pogoń można było być pewnym już gdy Polka prowadziła 5:0. Co kilkanaście sekund jej konto punktowe rosło, a Włoszka nie była w stanie odpowiedzieć. Udało się dopiero, gdy Ola doszła ją na dwa punkty. Vecchi zdołała trafić dwa razy, ale już w chwilę na tablicy wyników pojawił się rezultat 42:42 (Socha prowadziła w tym momencie 11:2!). Tu nastąpił wydaje się kluczowy moment spotkania. Vecchi zmobilizowała się i dwa razy trafiła czysto na jedną lampę. 44:42 dla Włoszek. Znów wydawało się, że Polka nie zdoła się wykaraskać z beznadziejnej sytuacji. Zachowała jednak koncentrację i pewność działania. Za chwilę było już 44:44. Niesamowite! Chciałoby się, aby za tę wspaniałą walkę czekała ją równie wspaniała nagroda. Ale niestety, szczęście było dziś przy rywalkach. Choć Ola rozgromiła Włoszkę 14:5, drużyna zeszła z planszy pokonana. Wielki żal. Tym większy, że Ola Socha, Katarzyna Kędziora, Matylda Ostojska i Marta Puda toczyły kapitalne mecze. W ćwierćfinale pokonały Węgierki, w półfinale stoczyły niezwykle wyrównany bój z Ukrainkami (co ostatnio nieczęsto im się zdarzało) i wreszcie walka o brąz. Mimo braku medalu świetny występ.
Ćwierćfinały:
Ukraina - Azerbejdżan 45:38
Polska - Węgry 45:43
Włochy - Francja 45:41
Rosja - Niemcy 45:41
Półfinały:
Ukraina - Polska 45:41
Rosja - Włochy 45:35
O 3 miejsce:
Włochy - Polska 45:44
Finał:
Rosja - Ukraina 45:44
Kolejność:
1 Rosja
2 Ukraina
3 Włochy
3 Polska
5 Francja
6 Azerbejdżan
7 Niemcy
8 Węgry
Startowało 10 drużyn.
|
|
|
|