| | | WIADOMOŚCI PAŹDZIERNIKA 2024 | |
| | | REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMAREKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA REKLAMA | |
| BOURGES 2003 - KOPENHAGA 2004 - ZALAEGERSZEG 2005 - IZMIR 2006 - GANDAWA 2007 - KIJÓW 2008 - PŁOWDIW 2009 - LIPSK 2010 - SHEFFIELD 2011 - LEGNANO 2012 - ZAGRZEB 2013 - STRASBOURG 2014
MEDALE POLAKÓW >>
”Oj niedobrze, niedobrze...”
Szwajcarskie Montreux pożegnało dzisiaj elitę europejskiej szermierki. W zakończonych mistrzostwach Europy nasi reprezentanci nie zdobyli żadnego medalu. Ba! W turniejach indywidualnych nikomu nie udało się awansować choćby do ćwierćfinału, a żadna z drużyn nie wywalczyła miejsca w najlepszej czwórce. A wydawało się, że rok temu w Strasbourgu było źle. Cytując wrocławskich klasyków: "Oj nie dobrze, nie dobrze...". Ostatnie nadzieje na jakiś sukces pokładaliśmy w rękach, nogach i głowach florecistek oraz szablistów. Jako pierwsze złudzeń pozbawiły nas podopieczne trenera Pawła Kantorskiego, które w ćwierćfinale zostały wręcz rozgromione przez Francuzki. Wynik 45:22 mówi sam za siebie, a kto widział ten mecz, ten wie, że było to spotkanie bez historii. Trójkolorowe prowadziły od startu do mety i Polki nie były dla nich równorzędnymi rywalkami. Trudno tak naprawdę napisać coś więcej. A może inaczej - można by pisać w nieskończoność, ale analizę zostawmy sztabowi szkoleniowemu. Zwycięstwa nad Rumunią i Ukrainą zapewniły naszym florecistkom piątą lokatę i marne pocieszenie. Na podium Włoszki przed Rosjankami i Francuzkami. Floret kobiet drużynowo >>
Szablistom również przyszło się potykać z przeciwnikami znad Sekwany, ale rundę wcześniej niż florecistkom. Podobnie jak w przypadku tych ostatnich, początek meczu nie wróżył nic dobrego, a Francuzi wydawali się niezagrożenie zmierzać po zwycięstwo. Aż do przedostatniej walki. Wtedy przy stanie 21:35 na planszę wyszli Jakub Ociński i Nicolas Rousset. Wspaniała to była walka w wykonaniu młodego Polaka! Trafiał wszystkim. Natarciami, wyprzedzeniami, zamknięciami, odpowiedziami, a dawał z siebie absolutnie wszystko. Do tego stopnia, że w pewnym momencie ewidentnie zaczęło brakować mu paliwa. Opary skończyły się ostatecznie przy stanie 36:38. Kolejne trafienia zadał Francuz, a kończącemu mecz Alzatczykowi - Vincentowi Anstettowi, wystarczył remis 5:5 w pojedynku z Marcinem Koniuszem. Ostatecznie 45:41 dla Francji i pozostało walczyć o miejsca 9-12. Jak się okazało - walczyć skutecznie. Nasza drużyna najpierw pokonała Brytyjczyków, by w ostatnim meczu o błysk klingi okazać się lepszą od Hiszpanów. Dziewiąte miejsce w Europie nie jest złe i wydaje się, że w takich, a nie innych okolicznościach polskiej szabli, po prostu optymalne. A mistrzostwo zdobyli Niemcy (kto upatrywał ich zwycięstwa?). Srebro dla Włochów, brąz dla WęgrówSzabla mężczyzn drużynowo >>
Rozedrgane szable, niepewne szpady
Nasze szablistki nie po raz pierwszy udowodniły dzisiaj, że stać je na wiele, i że nigdy nie opuszcza ich wola walki. Czasem tylko brakuje zimnej krwi. Po obowiązkowej wygranej z Turcją przyszła pora na mecz o wejście do strefy medalowej z Ukrainkami. Oj, mieszane emocje wywołało to spotkanie... Widać było, że Polki wyszły do walki zmotywowane, ale rozkojarzone. Gubiły tempo, precyzję, nie czuły walki. Było to widać zwłaszcza przy prośbach o wideo-arbitraż w sytuacjach, zdawało by się oczywistych (choć wiadomo, że z poziomu domowej kanapy wiele akcji w ten sposób wygląda). Po pierwszych pięciu walkach wynik brzmiał 25:13 i nie było właściwie żadnego racjonalnego powodu, by wierzyć w przebudzenie biało-czerwonych. Kto jednak zna i ogląda naszą drużynę, wie, że czasem wystarczy jedno szarpnięcie. Pojedynek Bogny Jóźwiak z Olgą Charłan trudno może nazwać szarpnięciem, bo Polka zmiażdżyła utytułowaną zawodniczkę. Na spokojnie, po jednym trafieniu, bez gorączki. Zimna furia ;). Zwyciężyła 12:5 i nowa nadzieja zaświtała w polskim obozie. Małgorzata Kozaczuk weszła z ławki rezerwowych i nadrobiła kolejne 4 trafienia, pokonując 9:5 Oleną Krawacką. Wydawało się, że podopieczne trenera Andrzeja Molatty są na najlepszej drodze, żeby Ukrainkom wybić medal z głowy. Niestety w następnej walce coś się zacięło i to one zostały wybite z rytmu. Powróciły grzechy z początku meczu, a Bogna Jóźwiak i Ola Socha przegrały swoje pojedynki po 3:5. Dwie wygrane walki na siedem, a i tak było bardzo blisko. 40:45 - wielka szkoda. Drużynie pozostało bronić 5 miejsca ze Strasbourga i nie stracić wywalczonych tam punktów. Rozpoczęły od zwycięstwa z Hiszpankami, chociaż Iberyjki do szóstej walki trzymały się blisko, na kilka trafień od naszej drużyny. Ostatecznie jednak przegrały 33:45, a Polki czekał ostatni mecz z Niemkami. W nim, a konkretnie w ostatnim jego pojedynku przebudziła się w końcu Aleksandra Socha. Do walki z Anną Limbach wyszła przy stanie 35:40 i na początku wymieniała z rywalką punkt za punkt, aż do stanu 39:44. W tym momencie najwyraźniej coś w mechanizmie naszej szablistki przeskoczyło. Zadała 6 trafień z rzędu i uratowała drużynie piąte miejsce. Tytuł mistrzowski wywalczyły Rosjanki. Wynik finału z Francją – 45:36. Ukrainki z brązem, bo Włoszki nie dały im rady. Szabla kobiet drużynowo >>
Szpadziści szybko pożegnali się z marzeniami o medalu. Rozpoczęli swój start od wysokiej (30:45) porażki z Hiszpanią i pozostało im się bić o miejsca poza ósemką. Najpierw rozprawili się z Finami 45:36, by w kolejnym meczu stanąć na przeciwko młodej i bitnej ekipy z Izraela. Tu wszystko ważyło się do ostatniego trafienia. Na szczęście zadał je polski szermierz. Nie wiemy, który, bo system transmisyjny, jak na złość nie zanotował przebiegu meczu, ale najważniejszy był wynik ostateczny – 33:32. O przebiegu ostatniego meczu z Niemcami też nie wiemy nic poza wynikiem – 45:29 dla naszych, a więc mały pogrom. Walka o medale znów nie po myśli gospodarzy, bo silną ekipę Szwajcarii zatrzymali w półfinale Estończycy (zadecydowało jedno trafienie). Na osłodę Helwetom został brąz po wygranej z Ukraińcami. Złoto dla Francuzów, którzy finał z Estonią wygrali bezapelacyjnie. Szpada mężczyzn drużynowo >>
Polska - Niemcy 1:1
Dwa razy potykały się dziś polskie drużyny z niemieckimi i bilans tej konfrontacji wyszedł na remis. Floreciści przegrali, a wygrały szpadzistki. O ile jednak w tym pierwszym przypadku ewentualne zwycięstwo promowało Polaków do strefy medalowej, to w przypadku Polek chodziło już tylko o zdobycie miejsca dziewiątego.
Podopieczni trenera Piotra Majewskiego, walczący tą samą czwórką, co w turnieju indywidualnym, pierwszą przeszkodę, czyli Turcję, wzięli planowo 45:35. W dwie godziny później ulegli Niemcom w tym samym stosunku. Aby zdobyć piąte miejsce, biało-czerwoni musieli wygrać dwa kolejne spotkania. Plan zrealizowali w połowie. Najpierw dali radę Ukraińcom, ale w ostatnim starciu wzięli baty 17:45 od...Włochów, których w tę część tabeli strącili Brytyjczycy, gromiąc azzurich w ćwierćfinale 45:25! Wiktoria nad faworytami zdała się jednak na nic, bo florecistów z Wysp zastopowali najpierw Rosjanie, a potem Niemcy, którzy tym samym zdobyli brąz. Złoto zapewnili sobie Francuzi, walczący regularnie niczym szwajcarski zegarek (wszystkie mecze 45:35), a srebro Rosjanie. Floret mężczyzn drużynowo >>
Nasze szpadzistki, kierowane przez trenera Michała Morysa, wzmocnione nie występująca w turnieju indywidualnym Danutą Dmowską-Andrzejuk, uległy już w meczu otwarcia Ukrainkom 34:43 (ostatnia walka Magdalena Piekarska – Jana Szemiakina 19:20!) i to sprawiło, że pozostało im już tylko starać się
o jak najlepsze miejsce w przedziale 9-16. Z tego zadania wywiązały się jak należy a w meczu o 9 miejsce z Niemkami nie zabrakło tej odrobiny szczęścia, którego zawsze trzeba do zadania decydującego trafienia (tu na 30:29). Mistrzyniami zostały Rumunki przed Estonkami i Włoszkami. Szpada kobiet drużynowo >>
Aida Mohamed znów na podium,
biało-czerwone(i) znów nie
Piętnasta Magdalena Knop, szesnasta Hanna Łyczbińska, dwudziesta siódma Martyna Synoradzka, dwudziesta dziewiąta Marta Łyczbińska. Oto miejsca naszych florecistek w trzecim dniu mistrzostw Europy w Montreux. Polki nie odegrały znaczącej roli w turnieju, w którym wystartowały zaledwie 43 zawodniczki, a czołowe miejsca zawłaszczyły te co zawsze, czyli Włoszki i Rosjanki. Choć może trzeba podkreślić doskonałą postawę Węgierek, a zwłaszcza trzeciej na podium Aidy Mohamed, ćwierćfinałowej pogromczyni usiłującej wrócić na szczyt Valentiny Vezzali. A więc pierwsza Elisa Di Francisca (Włochy), druga Larysa Korebeinikowa (Rosja), trzecie Mohamed i Arianna Errigo (Włochy). Z Polek najcenniejsze zwycięstwo odniosła w 1/16 finału Hanna Łyczbińska, która wynikiem 15:14 wyeliminowała Rosjankę Aidę Szanajewą. O pozostałych walkach lepiej zapomnieć. Floret kobiet >>
Mistrzem w szabli został najwłaściwszy kandydat – aktualny mistrz olimpijski, Węgier Aron Szilagyi. Jego finałowym rywalem był niespodziewanie Niemciec Max Hartung. Niespodziewanie przynajmniej dla dwóch Rosjan – Nikołaja Kowalewa i Aleksieja Jakimienki, którzy zamierzali spotkać się w ostatnim pojedynku. Ale nie wyszło. Naszym też nie. Jakub Ociński był 31, Adam Skrodzki 35, Marcin Koniusz 36, a Mikołaj Grzegorek 50. Szabla mężczyzn >>
Angelika Wątor dziewiąta
U naszych szablistek prawie wszystko rozstrzygnęło się w 1/16 finału. Wtedy to właśnie doszło do polsko-francuskich pojedynków: Aleksandry Sochy z Cecilią Berder i Bogny Jóźwiak z Charlottą Lembach. Oba zostały przegrane sromotnie 8:15 i 6:15 i w ten sposób dwie najbardziej doświadczone polskie szablistki straciły szanse na walkę o medale. Ich młodsza koleżanka, Małgorzata Kozaczuk, nieco mniej dotkliwie, 11:15, ale też uległa Rosjance Julii Gawriłowej i jedynie najmłodsza Angelika Wątor pokonała 15:9 swoją rywalkę, Węgierkę Norę Garam. Nie walczyła jednak wiele dłużej w turnieju, bo już w następnej rundzie uległa 8:15 Włoszce Roselli Gregorio. To jej dało w klasyfikacji końcowej dobre dziewiąte miejsce. Pozostałe zostały sklasyfikowane następująco: 19 Aleksandra Socha, 21 Małgorzata Kozaczuk, 28 Bogna Jóźwiak. Złoto wywalczyła Rosjanka Zofia Wielikaja, co nie było niespodzianką, ale brak na podium Ukrainki Olgi Charłan już z pewnością (piąte miejsce). Wicemistrzynią została Charlotte Lembach. Brązowe medale przypadły Roselli Gregorio i Ukraince Olenie Woroninie. Szabla kobiet >>
Francuz Gauthier Grumier popsuł święto gospodarzom mistrzostw, bo w finale turnieju szpadowego pokonał reprezentanta Szwajcarii Maxa Heinzera 15:12. Na trzecim stopniu podium stanęli razem Rosjanin Paweł Suchow i Węgier Gabor Boczko. A Polacy? Poszło im nieomal tak samo, jak naszym szablistkom, tyle że posypali się już w 1/32 finału. Radosław Zawrotniak pechowo uległ (bo jak nazwać inaczej porażkę 14:15) Danielowi Jerentowi (Francja) i zajął 37 miejsce . Mateusz Nycz Węgrowi Peterowi Somfaiowi 11:15 (i miejsce 38), zaś Tomasz Motyka 8:15 Ukraińcowi Maksymowi Chworostowi (i miejsce 60). Jedynie Krzysztof Mikołajczak wygrał swoją pierwszą walkę w tabeli 64z Izraelczykiem Danielem Lisem 15:6, aby już w następnej fazie przegrać 8:15 z Francuzem Ronanem Gustinem. On też był naszym najlepszym szpadzistą w Montreux, ale dopiero na 20 miejscu. Szpada mężczyzn >>
Pierwsze złoto dla Włoch i Rosji
Cieszyć się nie ma z czego, bo ani floreciści, ani szpadzistki nie zwojowali wiele w Montreux. Leszek Rajski i Michał Janda zdołali stoczyć w sobotę zaledwie po jednej walce. Obawy tego pierwszego przed starciem z Andre Sanitą okazały się słuszne. Niemiecki florecista pewnie pokonał naszego reprezentanta 15:9. Co się stało z tym drugim, że w pojedynku z Andreą Cassarą nie zdołał zadać nawet jednego trafienia? I żadną pociechą był dla niego fakt, że tak sromotnej porażki doznał z ręki samego mistrza Europy, którym Włoch został dzisiejszego wieczora. Nasi zajęli miejsca odpowiednio 19 i 28, a o medale bezpośrednia walkę stoczyli Andrea Cassara, Daniele Garozzo, Edoardo Luperi (wszyscy Włochy) i Hiszpan Carlos Llavador. W takiej właśnie kolejności stanęli na podium. Floret mężczyzn >>
Mistrzynią Europy w szpadzie została Rosjanka Violetta Kołobowa, po finałowej wygranej z Włoszką Rosellą Fiamingo. Brązem podzieliły się Węgierka Emese Szasz i Rumunka Simona Pop. Najlepsza z Polek, Renata Knapik-Miazga zmieściła się w pierwszej szesnastce, na miejscu piętnastym. Rundę wcześniej od krakowianki odpadła z turnieju Magdalena Piekarska. Naprawdę niewiele zabrakło, aby wyeliminowała...Kołobową. W regularnym czasie walka zakończyła się wynikiem 13:13 i trzeba było dogrywki. Piekarska wylosowała priorytet, a trafienie zadała Rosjanka. Nie ma żadnej pewności, że warszawianka zastąpiłaby mistrzynię na podium, ale na pewno zajęłaby o wiele wyższe miejsce niż 27. O dziesięć miejsc niżej uplasowała się Ewa Nelip (37), a o kolejne dziesięć Jagoda Zagała (47). Szpada kobiet >>
Połowa walczy, połowa kibicuje
Mistrzostwa rozpoczęli floreciści. W piątek zdążyli rozegrać eliminacje grupowe oraz rundę walk pucharowych, która wyłoniła najlepszą „64”. Z polskich reprezentantów znalazło się w niej dwóch z czterech startujących w Montreux. Z grup wyszli jeszcze wszyscy, ale Pawłowi Kawieckiemu i Jakubowi Surwille nie udało się awansować dalej. Ten pierwszy uległ 9:15 Brytyjczykowi Richardowi Kruse'owi, ten drugi przegrał 11:15 z Rumunem Radu Darabanem. W 1/32 finału zameldowali się Leszek Rajski i Michał Janda. Wrocławianin za rywale będzie miał (godz. 9:00) Andre Sanitę. I można by w zasadzie być zadowolonym z takiego rywala, ale młody Niemiec wysłał dziś sygnał ostrzegawczy, eliminując z turnieju Francuza Erwanna Le Pechoux, jedenastego w rankingu FIE (siódmego z Europejczyków). Gdańszczanina spotka za to przyjemność zmierzenia się Włochem Andreą Cassarą (godz. 10:30), mistrzem świata 2011, aktualnie siódmym na świecie (a czwartym w Europie). Jakub Surwiłło i Paweł Kawiecki zostali sklasyfikowani po sąsiedzku, na miejscach 46 i 47. W sobotę dokończenie turnieju florecistów a także rozstrzygnięcia w żeńskiej szpadzie.
Mistrzostwa elity w elitarnym kurorcie
Tegoroczne mistrzostwa Europy, już niebawem, od 5 do 11 czerwca rozegrają się w szwajcarskim mieście Montreux, położonym nad Jeziorem Genewskim, a znanym przede wszystkim z festiwalu muzyki jazzowej i telewizyjnego (Róże Montreux). Szermiercza elita Starego Kontynentu spotka się więc w kurorcie ulubionym przez elity kulturalne, polityczne i gospodarcze. Liczymy na to, że przynależność do europejskiej czołówki potwierdzą także biało-czerwoni. Do tej pory mają w dorobku 44 medale zdobyte indywidualnie i 30 drużynowych. Najświeższe są brązowe z roku 2013 (Zagrzeb), wywalczone przez Renatę Knapik (szpada), Aleksandrę Sochę (szabla) i Krzysztofa Mikołajczaka (szpada) oraz srebrne drużyny florecistów (Radosława Glonka, Pawła Kawieckiego, Michała Majewskiego i Leszka Rajskiego). Ostatnie mistrzowskie tytuły święcili równo dziesięć lat temu (2005 Zalaegerszeg) Sylwia Gruchała (floret) i Tomasz Motyka (szpada). Pięć lat temu (Lipsk 2010) po raz ostatni stała na najwyższym stopniu podium polska drużyna (szpadzistki w składzie: Danuta Dmowska-Andrzejuk, Ewa Nelip, Magdalena Piekarska, Małgorzata Stroka). Czas dorzucić coś do kolekcji.
|
|
|
|